Czyje słyszę kroki?
I czyj cień tu pada? Kto puka do serca mego? Któż stoi u jego bram? Dla kogo się przystrajam? Kto wypełnia szczęściem mnie? Dłużej nie wytrzymam. Umieram... Nigdy po księżyc ręką nie sięgałam. Ani gwiazd dalekich nie pragnęłam. Nigdy, przenigdy się też nie skarżyłam. Umieram... Każdy smutek głęboko skrywałam. Szyderstw do serca nigdy nie brałam. Ciernie mnie raniły, nie protestowałam. Rany jak kwiaty wciąż pielęgnowałam. Ale gdy ręce w modlitwie wzniosłam zawsze Boga o twe zdrowie prosiłam, więc przy mnie trwaj. Dla kogo się przystrajam? Kto wypełnia szczęściem mnie? Dłużej nie wytrzymam. Umieram... Umieram... |