Od małych miasteczek,
od nudnych popołudni, zabrawszy torbę, ucieknę, ucieknę... Deszcz ustał, a rzeka jest spokojna. Wypłynę na pełne morze. Od małych miasteczek, od nudnych popołudni, zabrawszy torbę, ucieknę, ucieknę... Deszcz ustał, a rzeka jest spokojna. Wypłynę na pełne morze. Odjadę, odjadę, moi drodzy! Odjadę, odjadę, moi drodzy! Stuk, stuk po szynach! Bucha dym z komina! Stuk, stuk po szynach! Pociąg gwiżdże! Stuk, stuk po szynach! Bucha dym z komina! Stuk, stuk po szynach! Woła mnie! Odsuńcie się, zróbcie miejsce. Muszę posmakować chmur. Muszę wyraźnie napisać swe imię na jasnym niebie. Jest taka ulica, biegnąca koło Księżyca. Pójdź nią kawałek, tam będzie mój dom. Jest taka ulica, biegnąca koło Księżyca. Pójdź nią kawałek, tam będzie mój dom. Odjadę, odjadę, moi drodzy! Odjadę, odjadę, moi drodzy! Stuk, stuk po szynach! Bucha dym z komina! Stuk, stuk po szynach! Pociąg gwiżdże! Stuk, stuk po szynach! Bucha dym z komina! Stuk, stuk po szynach! Woła mnie! Od małych miasteczek, od nudnych popołudni, zabrawszy torbę, ucieknę, ucieknę... Deszcz ustał, a rzeka jest spokojna. Wypłynę na pełne morze. Odjadę, odjadę, moi drodzy! Odjadę, odjadę, moi drodzy! Stuk, stuk po szynach! Bucha dym z komina! Stuk, stuk po szynach! Pociąg gwiżdże! Stuk, stuk po szynach! Bucha dym z komina! Stuk, stuk po szynach! Woła mnie! Wyruszam Z okrytą głową chłodnym szalem chmur. To ja jestem ziemią i niebem. Reszta świata niech idzie do diabła. Z Księżycem zdobiącym czoło, niełatwo co dzień żyć wśród gwiazd. Z Księżycem zdobiącym czoło, niełatwo co dzień żyć wśród gwiazd. Odjadę, odjadę, moi drodzy! Odjadę, odjadę, moi drodzy! Stuk, stuk po szynach! Bucha dym z komina! Stuk, stuk po szynach! Pociąg gwiżdże! Stuk, stuk po szynach! Bucha dym z komina! Stuk, stuk po szynach! Woła mnie! Stuk, stuk po szynach! Stuk, stuk po szynach! Bucha dym z komina! I słychać gwizd! Gwiżdże, gwiżdże! I dym bucha! Stuk! Stuk! Stuk! Stuk! Woła mnie! Woła mnie! |